Artykuły branżowe

Dopłaty w ochronie zdrowia
28/072016

Autor: Marek Wesołowski

Dopłaty w ochronie zdrowia


Populizm w walce ze zdrowiem i zdrowym rozsądkiem.

Ministerstwo Zdrowia wystąpiło z nieśmiałą propozycją dopłat do ponadstandardowych soczewek i innych materiałów wszczepialnych. Chciałoby się powiedzieć „nareszcie” i zaraz dodać  „dlaczego tylko tyle?”.

Jak Państwo może pamiętają rok temu, czy jeszcze wcześniej NFZ uznał dopłaty do niestandardowych soczewek za nielegalne, nałożył kary i straszył prokuratorem wszystkich, którzy wprowadzili takie rozwiązanie.

Z medycznego i czysto racjonalnego punktu widzenia, sprawa jest oczywista: jak mam zaćmę i astygmatyzm, czy inną wadę wzroku, to chcę soczewkę, która w jednym ruchu załatwi wszystkie problemy. Jeśli, ktoś ma w tym względzie wątpliwości, to niech poczeka na swoją kolej operacji zaćmy.

Pomimo niepodważalnej racjonalności, NFZ stwierdził, że zapłaci tylko za operację zaćmy (w tym za koszt zwykłej soczewki) i nie pozwoli na dopłatę do soczewki specjalistycznej korygującej współistniejącą wadę wzroku. Wynikiem takiej decyzji było to, że pacjent z zaćmą i wadą musiał operować się w prywatnym zakładzie płacąc kilka tysięcy złotych zamiast dopłacić kilkaset i być operowanym w publicznym szpitalu. Zgodnie z logiką NFZ pacjentowi należało wszczepić soczewkę, która likwidowała zaćmę ale zostawiała wadę wzroku.

Oczywiście populizm wytoczy ciężkie armaty krytykując dopłaty. Będzie o nierównym dostępie do świadczeń, o wspieraniu bogaczy, i tym podobne idiotyzmy. Realia są takie, że teraz, rzeczywiście, tylko bogaci obywatele mogą sobie pozwolić na takie operacje, bo to tysiące złotych. Przy dopłatach byłyby to setki złotych, a publiczny szpital miałby dodatkowe pieniądze na leczenie innych pacjentów. Teraz całość tych środków ląduje w prywatnych placówkach.

Dlatego dopłaty za materiały i usługi ponadstandardowe są racjonalnym rozwiązaniem, które obniża koszty publiczne i podwyższa jakość usług medycznych. Ich wprowadzenie powinno być jak najszersze. I tu warto powiedzieć co to znaczy „jak najszersze”.

Nie chodzi tylko o dopłaty do soczewek czy innych materiałów wszczepialnych. Dopłatami/opłatami powinniśmy objąć materiały, zasoby i usługi, które wychodzą poza „standardowe” działania, czyli te, za które NFZ płaci.

Mamy w połowie puste oddziały szpitalne, sale operacyjne pracujące na półgwizdka, urządzenia diagnostyczne wykorzystywane tylko kilka godzin dziennie, a z drugiej strony wielomiesięczne kolejki chorych czekających na leczenie na tych oddziałach, salach operacyjnych, urządzeniach diagnostycznych.

Często nie stać ich żeby płacić tysiące złotych za leczenie w prywatnej lecznicy, ale mieliby na znacznie niższą dopłatę za leczenie w publicznym szpitalu poza kontraktem z NFZ.

Dlaczego mówię, o niższej dopłacie i skąd różnica w kosztach między publiczną, a prywatną jednostką. Jeśli zarządzanie jest równie efektywne, to nie będzie różnicy w kosztach między prywatnym, a publicznym szpitalem.

Jest jednak różnica wynikająca z tego, że publiczne szpitale ponoszą koszty stałe zablokowanych przez NFZ niewykorzystanych zasób (personelu, łóżek, sal operacyjnych, itd). Te koszty są już ponoszone i z punktu widzenia pacjenta w całości zmarnowane, bo nikogo nie leczono na tych pustych łóżkach. Szacujemy, że rocznie marnowanych jest w ten sposób od 3 do 5  mld złotych.

Szpital, który decyduje się na nadwykonania, czyli leczenie bez refundacji z NFZ zwiększa swoje wydatki jedynie o koszty zmienne związane z leczeniem pacjenta (leki, żywienie, strzykawki, mateirały medyczne, itp). Koszty stałe stanowiące do 70% wszystkich kosztów szpitala (takie jak pensje, ubezpieczenia, prąd, itp) pozostają niezmienione. Jeśli pozwolimy pacjentowi dopłacić tyle, żeby wyrównał koszty zmienne swojego leczenia, to szpital wyjdzie na zero. A jak dopłaci trochę więcej, to wynik szpitala się poprawi i wzrosną fundusze na leczenie innych pacjentów.

Dopłaty dotyczyły by tylko pacjentów wymagających planowego leczenia. Pacjenci z zagrożeniem życia są już teraz przyjmowani i płaceni przez NFZ bez ograniczeń. Niemniej wszyscy pacjenci wymagający leczenia planowego postawieni będą przed wyborem: nie dopłacasz i czekasz na swoją kolejkę płaconą przez NFZ, lub płacisz i jesteś obsługiwany wcześniej.

Tu dopiero kanonierzy populizmu zaczną ostrzał: prywata na publicznym; biedni obywatele musz stać w kolejkach, bogacze puszczani przodem; kradzież i uwłaszczenie na środkach publicznych. To wszystko bzdury i obłuda tych krzykaczy.

Realia są takie, że szerokie stosowanie dopłat dałoby dodatkowy strumień finansowania świadczeń medycznych. Aktualnie finansowanie jest dramatycznie za małe (w liczbach bezwzględnych wydajemy na ochronę zdrowia na obywatela 9 razy mniej niż w Niemczech, Francji czy Anglii).

Jedynym źródłem finansowania są kieszenie obywateli. Państwo nie produkuje pieniędzy, tylko dystrybuuje pieniądze obywateli. Dopłaty powodują, że obywatel ma pełną decyzję nad wydatkowaniem swoich pieniędzy i wyda je na korzyść swoją lub swoich najbliższych. Wyda pieniądze z własnej woli, a nie jako obowiązkowy podatek.

Rolą Państwa jako publicznego regulatora jest zapewnienie równego dostępu do „standardowej” opieki zdrowotnej. To można regulować warunkami kontraktu z NFZ (konieczność wyczerpania kontraktu z NFZ przed uruchomieniem dopłat, parytet pacjentów „NFZ-owych” i  dopłacających  i szereg innych przepisów).

Drugą rolą Państwa jest optymalne wykorzystanie majątku publicznego, w tym wypadku publicznych jednostek ochrony zdrowia. Jeśli państwowy (publiczny) zakład pracy pracuje nie efektywnie, to jest to karygodne marnotrawstwo. To samo tyczy się publicznych szpitali, które produkują zdrowie. Jeśli mają większą „moc przerobową” to obowiązkiem Państwa jako właściciela jest tę moc wykorzystać. Dopłaty pozwalają na to.

Wynikiem dopłat będzie:

  • zwiększenie liczby leczonych,
  • skrócenie kolejki oczekujących,
  • zwiększnie finansowania świadczeń zdrowotnych,
  • poprawa wykorzystania potencjału placówek medycznych,
  • większa dostępność usług medycznych   i zadowolenie obywateli z ochrony zdrowia,
  • włączenie publicznych jednostek medycznych do gry rynkowej na równych prawach.

Pozostaje tylko pytanie czy starczy nam odwagi na racjonalne decyzje i pogonienie populistów.

Oceń artykuł:
Dziękujemy za ocenę

Komentarze

300
Liczba przeanalizowanych szpitali
20,638,674
Liczba przeanalizowanych hospitalizacji
87,941,369
Liczba przeanalizowanych wizyt
74.3 mld zł
Kwota przeanalizowanych rozliczeń z NFZ